ANEGDOTY O OJCU ŚW. 2
Ciupaga i kapelusz
W poniedziałek dnia 23 października 1978 roku, nazajutrz po uroczystej inauguracji swojego pontyfikatu, Jan Paweł II spotkał się z Polakami w Auli Pawła VI. Wśród tysięcy przybyłych rodaków wyróżniali się górale z Zakopanego w swoich pięknych strojach.
Przywieźli oni dla swojego umiłowanego Papieża przeróżne podarunki. I tak, np.: ofiarowali mu białego orła z koroną na głowie, pięknie w drzewie wyrzeźbionego; wielki talerz góralski z prawdziwymi oscypkami; przeróżne obrazki ze scenami z życia górali tatrzańskich, a przede wszystkim dwie piękne ciupagi i bogato zdobiony kapelusz góralski.
Na zakończenie audiencji Ojciec Święty podszedł z uśmiechem do górali. I wtedy rozbrzmiała w Watykanie melodia starodawnej, góralskiej muzyki oraz słowa przepięknej modlitwy polskich górali za polskiego Papieża. Tyle tylko, że głosy górali, a szczególne głosy góralek jakoś dziwnie się łamały. Barwnymi wstążkami góralki ukradkiem ocierały łzy, jakoś mocno spływające im z oczu na policzki, na ziemię.
A Jan Paweł II uśmiechał się ciągle do nich serdecznie, życzliwie, przyjaźnie. A chcąc rozładować sytuację zażartował:
- No, jacyż to są z Was górale, co ciupagi macie, a swojego Metropolitę toście wypuścili z Krakowa?!
Ale góral Staszek Trzebunia umiał odpowiedzieć:
- Przecież jakby się tu Wum jako krzywda działa, to my przyndziemy i Was bydziemy bronić!
Ten sam Staszek Trzebunia, po małej chwili, odważył się nałożyć Papieżowi wspomniany już kapelusz góralski, specjalnie dla niego zrobiony, ozdobiony kostkami i wspaniałym piórem. Jan Paweł II szeroko się roześmiał i poprawił sobie ten góralski kapelusz. Górale zaś wpatrywali się w Papieża, jakby w jaki święty obrazek, a ktoś z obecnych zauważył: "Na głowie Jana Pawła II nie spoczęła tiara papieska, a tylko ten góralski kapelusz, symbol wzajemnej miłości polskiego ludu i polskiego Papieża".
Papież się boi
Kiedy owo niezapomniane spotkanie z Polakami dobiegło końca (poniedziałek dnia 23 października 1978 r.), wtedy Jan Paweł II wszedł w tłum i rozmawiał ze swoimi rodakami. Rozmowa była swobodna, ale w pewniej chwili Papież zauważył ze śmiechem: "Już więcej nic nie powiem, bo gdybym powiedział, to chyba dobrałaby się do mnie Kongregacja do Spraw Wiary!"
Sedia Gestatoria
Jednym z reliktów przeszłości była znana na całym świecie lektyka papieska, zwana sedia gestatoria. Gdy Jan Paweł II oświadczył, że znosi jej używanie, wtedy urzędnicy watykańscy próbowali protestować:
- Ale bez sedia gestatoria nie będzie Ojciec Święty widziany! Może więc jakiś podest?
- Na podest nie wejdę - odparł z uśmiechem Papież. Nie jestem zwycięzcą olimpijskim! I sedia gestatoria zniknęła...
Serdeczna księga
Dnia 17 października 1978 roku, nazajutrz po niespodziewanym wyborze kardynała Karola Wojtyfy na Stolicę Piotrową do Domu Arcybiskupów Krakowskich zaczęły napływać nieprzeliczone tłumy wiernych. I jeszcze przez wiele następnych dni przesuwały się po tych arcybiskupich pokojach długie kolejki rozmodlonych, a zarazem rozradowanych ludzi. Przychodzili do kardynalskiej kaplicy, znosili kwiaty, wpatrywali się w portrety dostojników kościelnych, a przede wszystkim tłoczyli się wokół stołów, na których leżały grube, otwarte księgi. Śmiejąc się i piacząc na przemian, sięgali po pióra, długopisy, ołówki. Wpisywali to, co leżało im na sercu.
Uzbierało się tych wpisów ponoć aż pięć ogromnych tomów, które teraz spoczywają w archiwum Krakowskiej Kurii Metropolitalnej. Nawet sporządzono z nich mikrofilmy i przesłano je do Rzymu.
Jest to bowiem księga przedziwna, jedyna w swoim rodzaju. Księga pełna intymności. Księga wielkiego, zbiorowego przeżycia. Cudowna "Księga Katolików Polskich", wielogłosowa suma życzeń, próśb modlitewnych i obywatelskich refleksji. Księga niezwykłych wzruszeń, trosk, nadziei przedstawicieli wszystkich pokoleń i wszystkich stanów. Bo są tam wpisy pierwszoklasistów, którzy dopiero uczą się pisać, ludzi młodych i zdrowych, ale są także wpisy ludzi chorych i starców, którzy z największym trudem trzymali pióro w drżącej ręce.
Ktoś skrył swe wyznania serdeczne w białej kopercie, którą paskami przytwierdził do księgi. Ktoś inny wkleił fotografię, takie amatorskie zdjęcie, na którym jest kardynał Wojtyła nawiedzający jego parafię. W tej przedziwnej księdze piszą uczeni profesorowie, ale piszą też ludzie prości, piszą także małe dzieci. Jakże cudownie brzmią słowa wypisane nieporadną ręką dziewczynki z drugiej klasy szkoły podstawowej w Krakowie:
"Szczęść Boże, z prośba o modlitwę. Uśmiechnij się, Papieżu!".
Serdeczny gest
Ojciec św. Jan Paweł II, zgodnie z tradycją, obejmował uroczyście - jako biskup Rzymu - Bazylikę Św. Jana na Lateranie. Zgodnie ze starym zwyczajem, Papież zatrzymał się na Kapitelu. Tutaj w imieniu miasta Rzymu powitał go burmistrz, komunista prof. Argan. Papież, swoim zwyczajem, uśmiechnął się pogodnie, serdecznie objął burmistrza rękoma i mocno uścisnął. Radość i wzruszenie, wywołane tym nieoczekiwanym, ale jakże przyjaznym gestem, były powszechne.
Kosynierzy w Watykanie
Pośród wielu żartobliwych powiedzonek, jakie w owym historycznym październiku 1978 roku narodziły się w Rzymie, znalazło się także takie:
- Słyszałeś, że papież Jan Paweł II ma znieść historyczną Gwardię Szwajcarską?!
- Nie, nie słyszałem. Coś podobnego? Ale dlaczego?!
- Bo ma ją zastąpić... kosynierami krakowskimi.
Sport w życiu Papieża
W Castel Gandolfo, przyjął przed laty (1983 rok) na prywatnej audiencji polskich piłkarzy z Lechii Gdańsk. Piłkarze tego klubu byli wówczas zdobywcami Pucharu Polski, o czym ku ich zdumieniu - Papież dokładnie wiedział. Wiedział też, że odbywają oni tournee po Włoszech i zmierzą się z piłkarzami klubu Juventus Turyn, w którym grał Zbigniew Boniek.
Przyjęcie było bardzo serdeczne. Papież odprawił dla sportowców Mszę świętą, a następnie z nimi rozmawiał. Oto jak relacjonowali Włodzimierzowi Krzyżanowskiemu z Tygodnika Polskiego (45/1983 rok) obecni tam wówczas piłkarze.
Jacek Głebocki: "Papież żartował, mówił, że ma nadzieję, iż Boniek będzie bardziej solidarny z polską drużyną i że nie zagra tak dobrze, jak kiedyś (...)".
Dariusz Wójtowicz: "Kiedy cały zespół fotografował się z Papieżem i Ojciec święty wręczał nam pamiątkowe różańce, Jan Paweł II wspominał swoje sportowe przygody mówiąc, że On grał głównie na bramce. Zapytał, który spośród nas jest bramkarzem. Wtedy do przodu wysunął się Tadek Fajfer".
Tadeusz Fajfer: "Papież z uśmiechem na twarzy powiedział, iż domyśla się, na podstawie własnych doświadczeń, że gram najgorzej w całej drużynie, bowiem wszystko co złe, zawsze skupia się na bramkarzu".
Ferdynand Wierzba: "Zaduma pojawiła się na twarzy Jana Pawła II, kiedy powiedziałem, że w czasie, gdy konklawe wybrało Go Papieżem, my byliśmy na zgrupowaniu w Wadowicach... Audiencja w Castel Gandolfo zakończyła się dla nas serdecznymi sportowymi i papieskimi życzeniami".
*
Przyjmując natomiast, na audiencji Juana Carlosa, króla Hiszpanii, nazajutrz po finałowym meczu Pucharu Europy wygranym przez Francję, Ojciec Święty, nie mógł powstrzymać się od pytania:
- "No i jak tam mecz?"
- "Niestety, przegraliśmy" - odpowiedział monarcha z wyraźnym zawodem w głosie.
*
Niektórzy przyjaciele Jana Pawła II z jego krakowskich czasów wspominają w swoich opisach wspólne turystyczne włóczęgi oraz sporadycznie - rajdy rowerowe. Faktem wiec jest, że rzeczywiście ksiądz Karol Wojtyła - człowiek kochający sport w jego różnych formach -uprawiał turystykę rowerową. Nieraz nawet wspomina, że kolarstwo nie jest mu obce. Dał temu dowód, m. in.: przyjmując na prywatnej audiencji w Watykanie trzech cyklistów zawodowej włoskiej grupy Del Tongo Colnago. Grupa składała się z dwóch Polaków - Lecha Piaseckiego i Czesława Langa oraz z lidera zespołu włoskiego kolarza Giuseppe Saronniego. Kolarzom towarzyszyły rodziny, obecni byli też sponsorzy grupy. Podczas spotkania po Mszy świętej Papież rozmawiał ze sportowcami i czynił fachowe uwagi na temat sportu kolarskiego. Do głębi wzruszony, a z natury skromny i nieśmiały, mistrz świata Lech Piasecki.
- nie był w stanie nic o sobie powiedzieć. W sukurs przyszedł mu kolega Czesław Lang, który poinformował o jego sukcesach.
- "Wyścig Pokoju? - odrzekł Papież - interesowałem się jego przebiegiem kiedyś, zanim jeszcze jeździliście na rowerach..."
Nie wiadomo, czy kiedykolwiek Papież jeździł na podarowanym mu potem nowoczesnym rowerze Colnago, ale wiadomo, że w momencie odbierania prezentu serdecznie życzył kolarzom powodzenia w wyścigu, który miał się wkrótce rozpocząć.
*
Po dwóch miesiącach pontyfikatu, kiedy Ojciec Święty zwiedzał jeden z ośrodków sportowych zatrzymał się nagle przed telewizorem, nadającym właśnie transmisję z mistrzostw narciarskich w Val Gardena. - Bardzo to piękne - powiedział - ale ja już bym chyba nie potrafił jeździć, szczególnie teraz. Zardzewiałem. Potrzeba by nowych nóg". I dorzucił ze zwykłym mu humorem:
- To sport odpowiedni raczej dla ludzi niskich, padają z mniejszej wysokości niż wysocy.